przy Zamenhofa, zaraz przy Muzeum Historii Żydów Polskich.
Miejsce to naznaczone jest niewiarygodnie. Dzisiaj wreszcie płoty się tak dobrze ustawiły, że widać było co nie co z jednej perspektywy.
Fotka oczywiście nie jest idealna. Daleko jej też do czytelności. Ale strzałki są chyba czytelne. Zaznaczyłam nimi, fakt, nieco łopatologicznie mniej więcej miejsca w których znajdują się upamiętnienia/pomniki na tym skrawku przestrzeni, niemal zupełnie otwartej.
Od lewej idąc:
– pierwszy Pomnik Bohaterów Getta, z 1946 roku,
– tablica-pomnik Żegoty (1995),
– jeden z kamieni Traktu Pamięci i Męczeństwa (1988),
– drugi Pomnik Bohaterów Getta, z 1948 roku, według projektu Natana Rappaporta.
Czają się przy drzewach. Wyrastają nie wiadomo skąd. A w sumie jedynym wyeksponowanym, w zasadzie też jedynym, który wygląda na zaprojektowany razem z przestrzenią jest ten największy, ostatni, Rappaporta.
W ogóle to jest chyba przestrzeń, z którą nie do końca sobie radzimy. Może to muzeum jednak coś zmieni? A może powinnam dołożyć jeszcze jedną strzałkę, skierowaną właśnie na tę instytucję, będącą również pomnikiem w pewnym sensie?
O, u mnie dziś na drugim blogu to samo miejsce – czekałem ostatnio na 180 i postanowiłem się przejść po okolicy, zwłaszcza że usunięto już część ogrodzeń. Ten plac to istotnie kłopotliwa przestrzeń, ale co w takim razie można powiedzieć o placu Defilad? Tam naprawdę nie wiadomo, co zrobić.
No właśnie, usunięto część ogrodzeń i wszystko stało się bardziej przejrzyste. Ciekawa jestem jak ten skwer będzie wyglądał z liśćmi.
Plac Defilad jest też bardzo dziwny. Taka przestrzeń lekko niczyja. Jak już ktoś ją oswoi i zagospodaruje, to zostaje stamtąd usunięty. (Nie jestem wielką zwolenniczką KDT, w ogóle nie jestem zwolenniczką. Po prostu to miejsce jest martwe). Ale ciągle, chyba trochę inny problem jest na placu Defilad. Mam wrażenie.